LookInto Americas

Urugwajskie staruszki palą zioło

Urzędnik, dwie gospodynie domowe, aptekarz, rysownik, producent TV, staruszek chory na raka. Kto należy do klubów konopnych w Urugwaju?

– Kiedyś, jeszcze nielegalnie, hodowałem zioło. Ale ktoś mi podkradał. Przyczaiłem się, patrzę, a tu dwie sąsiadki urywają listki. Tylko nie wiedziały, co z nim zrobić, więc im skręciłem jointa.

– I?

– Jedna dzwoni zawiedziona: – Wzięłam dwa machy i nic. A ja do niej: – Pal sąsiadko dalej. Jakbyś się źle czuła, dzwoń!

P1090247

Pablo prowadzi grow-shop w centrum Montevideo. Na wystawie koszulki z włókien konopi, kilka rodzajów nawozów i różnego rodzaju nasiona: samokwitnące, regularne, medyczne. W długim menu można się zgubić.

Gdy trzy lata temu Urugwaj zalegalizował uprawę marihuany, na całym świecie zrobiło się głośno o rewolucyjnym pomyśle. Politycy pozwolili dorosłym obywatelom posiadać jednocześnie sześć roślinek w stanie rozkwitu. Prawo dotyczy wyłącznie obywateli Urugwaju, więc obcokrajowcy muszą obejść się smakiem.

Niektórzy, jak para Brazylijczyków, która kręci się nerwowo po sklepie Pablo, nie wiedzą, że sprzedać marihuany obcokrajowcom jest zabroniona.

P1090248

– Gdzie mogę dostać „prezent”? – Brazylijczyk podchodzi do lady.

– Nie wiem – śmieje się Pablo.

– No, taki „prezent” do palenia – precyzuje mężczyzna. Ze sklepu wychodzi niepocieszony.

Takie scenki zdarzają się kilka razy dziennie. Wszystko przez to, że władze Urugwaju nie chciały stworzyć z kraju drugiej Holandii i związać ustawy z narkoturystyką. W zamierzeniu prawa marihuana dostępna na oficjalnym rynku ma pochodzić z legalnej uprawy, by ograniczyć wpływy karteli, a więc i czarny rynek. Trzy lata po wprowadzeniu ustawy malutki czarny rynek istnieje i związany jest z… turystami, którzy poszukują zioła w Montevideo czy Punta del Este.

Obywatele jednak hodują na potęgę. Przed trzema laty zaczęły powstawać kluby konopne (zrzeszają do 45 członków, mogą mieć do 99 roślinek). Uprawa kontrolowana jest przez urząd, rozlicza się z Fiskusem, zwykle jest ukryta na dachu wieżowca, by nie kusiła złodziei. O jej położeniu wiedzą tylko urzędnicy i członkowie klubu. Oglądamy plantację Pablo na zdjęciach: dach wieżowca w środku miasta, widok na Ocean Atlantycki.

P1090250

P1090251

Pablo dorabia sobie jako ogrodnik w klubie konopnym. Przeglądamy listę członków, a tam: urzędnik, dwie gospodynie domowe, aptekarz, rysownik, producent TV, razem 24 osoby.

– Mamy pana chorego na raka, któremu noszę zioło. I sześciu Żydów, przypadek? – uśmiecha się Pablo – W przyszłym sezonie zasadzę dla nich odmianę „kosher kush”.

*Przez kilka tygodni sprawdzaliśmy, jak Urugwaj radzi sobie trzy lata po legalizacji upraw marihuany. W kolejnych odcinkach opowiemy o rodzince aktywistów, lekarce, która konopiami leczy uzależnionych od ciężkich używek i wielu innych. Zaglądajcie na bloga!

x Close

Like Us On Facebook