LookInto Americas

Miasto u krańca jak lunapark

W Ushuai można wydać 150 zł albo prawie 2 tys. Wybór, bardziej od tego, co masz w portfelu, zależy od tego, co masz w głowie.

Wyobrażenie tego miejsca pielęgnowaliśmy w sobie od podstawówki. Na historii słuchaliśmy o wyczynach Ferdynanda Magellana, który z bandą śmiałków w 1520 roku przeciął ocean i dotarł na samo południe świata. Uzbrojeni panowie z pokładu obserwowali dymy ognisk, które rozniecali Indianie ze szczepu Jaganów.

To „Ziemia Ognista” – tak zdecydowali o niej mówić. Na biologii dowiedzieliśmy się o Charlesie Darwinie, który w latach 30. XIX wieku zbierał tu próbki chrząszczy i muszli. Bruce Chatwin, który eksplorował te dzikie jeszcze tereny w latach 70. ubiegłego wieku, wypełnił szczeliny wyobrażeń o niedostępności i mistyczności tego miejsca.

ushu5

Ushuaia. W języku Jagan „miasto u krańca”. W języku folderów turystycznych: ostatnie miasto przed Antarktydą (co jest trochę prawdą, a trochę nie – o to miano konkuruje z Ushuaią chilijska osada wojskowa Puerto Williams; a tak definitywnie ostatnia wieś świata to jednak Puerto Toro, gdzie mieszka podobno 35 osób).

ushu9

Magia tych wszystkich słów ściąga tu co roku tysiące turystów. My też nie mogliśmy się jej oprzeć. Ale nie spodziewaliśmy się, że oprócz krajobrazów, które nas uwiodły, zastaniemy tu park rozrywki pod tytułem „Koniec świata”. Zamiast zjeżdżalni – rejsy po kanale Beagle z oglądaniem lwów morskich i pingwinów z pokładu, a także latarni, która wcale ostatnia na świecie nie jest, choć za taką uchodzi. Zamiast kolejki górskiej – reaktywowany dla turystów „Pociąg Końca Świata” (o tym więcej w następnym wpisie). Jest też lot helikopterem (widoki lepsze niż z diabelskiego młyna) i spacer wśród pingwinów (pałac osobliwości?). Za substytut strzelnicy może posłużyć pan, która za opłatą wkleja stempelki „z końca świata” do paszportu.

To wszystko za horrendalne kwoty, dostosowane do kieszeni najzamożniejszych turystów:

Obowiązkowy rejs do latarni, lwów morskich i pingwinów (mało kto sobie go odmawia): 750 – 850 pesos

Pociąg Końca Świata, jeździ od 21 lat dla uciechy turystów: 530 pesos (bez jedzenia), 850 pierwsza klasa (z jedzeniem i piwem) lub premium 1100 (lepsze jedzenie i lepszy przedział)

Klasyczny spacer do szmaragdowego jeziora polodowcowego Lago Esmeralda: 750-1200 pesos

Wstęp do pięknego Parku Narodowego Tierra del Fuego: 160 pesos

Wbicie do paszportu stempla z końca świata przez pana pieczątkowego: 30 pesos

Zwiedzanie starego więzienia, od którego zaczęło się zaludnianie Ushuai: 200 pesos

Spacer z pingwinami na Isla Martillo i zwiedzanie Estancia Harberton (właścicielami są potomkowie Thomasa Bridges’a, pierwszego anglikańskiego misjonarza i europejskiego osadnika w tej części świata) – 1600 pesos

Przelot helikopterem nad kanałem Beagle: 7 min. za 1386 pesos (a 30 min. – 4480 pesos)

Przy założeniu, że 100 pesos 30 zł, wersja minimum wychodzi razem najtaniej: 2420 pesos, czyli 698 zł!

Wersja luksusowa, z dodatkiem w postaci pingwinów (rozbudzanie potrzeby ich podglądania jest tak podłe jak adresowanie reklam do malutkich dzieci) i chociaż 7-minutowym helikopterem: 6526 pesos, czyli 1884 zł.

ushu6

Ale – kto bogatemu zabroni. My na pewno nie. Jednak tu, na końcu świata, dojmująco odczuliśmy jak bardzo turystyka może być konsumpcyjna. Spacer po centrum Ushuai połączony z lekturą wszystkich tych atrakcyjnych ogłoszeń zostawia turystę (którego nie stać na te wycieczki lub nie chce za nie płacić) z przeświadczeniem, że jeśli nie był: na rejsie/u pingwina/w pociągu/etc., to właściwie nie był w mieście końca świata. Nie liczy się i kropka. A przecież tu jesteśmy! I to bardzo!

ushu7

Zbuntowani, nie tylko ze względów finansowych, postanowiliśmy obrać te atrakcje z agencyjno-promocyjnej otoczki. I zobaczyć piękno tego miejsca bez pośredników, z pomocą mieszkańców Ushuai i odrobiny wysiłku. Co również Wam polecamy. Oto nasza propozycja na Ushuaię budżetowo-ideowo-niemainstreamowo (do tego doradzamy nocleg przez Airbnb, który jest tańszy niż najtańszy hostel i o wiele ciekawszy).

ushu4

Jak tanio podróżować po Ushuai i okolicy? 

Park Narodowy Tierra del Fuego na rowerze (trochę się trzeba natrudzić z rowerem no i za niego zapłacić, ale jest przygoda) – 160 pesos za wejście i 350 pesos za wypożyczenie roweru

Kilkugodzinny spacer wzdłuż brzegu kanału Beagle w stronę Estancia Tunel – 0 pesos

Podjechanie stopem i krótki trekking do laguny Turkusowej (albo Szmaragdowej albo obu), szlak oznaczony, nie da się zgubić – 0 pesos

Wbicie pieczątki z końca świata (dla chętnych)– zamiast za 30 pesos w parku narodowym, za darmo – w urzędzie miasta

Razem: 510 pesos, czyli 150 zł. 

ushu1

x Close

Like Us On Facebook