BiteInto Americas

Zanim Jorge został papieżem

Kościół, dom, szkoła, fryzjer i kiosk. Ruszamy śladami Jorge Mario Bergoglio w Buenos Aires.

Nigdy nie przypuszczaliśmy, że to się wydarzy. Po raz pierwszy w życiu ekipa Intoamericas wsiadła do wycieczkowego autobusu z klimatyzacją i przewodnikiem, który obwoził ją po stolicy Argentyny śladami jej najsłynniejszego współczesnego mieszkańca – Jorge Mario Bergoglio. Dziennikarskie obowiązki.

Chociaż boom na papieża już minął – zamiast dwóch wycieczek Circuito Papal w weekendy i święta jest tylko jedna – na placu przed Bazyliką San Juan de Flores stawia się 20 osób. Argentyna, Paragwaj, Brazylia i Polska.

– Przychodzą katolicy, Żydzi i ateiści. Przesłanie Papieża Franciszka jest tak uniwersalne, że trafia do ludzi różnych wyznań – uważa Daniel Vega, nasz entuzjastyczny przewodnik. Już wcześniej pracował jako przewodnik, ale do papieskiej wycieczki, która ruszyła miesiąc po pamiętnym konklawe z 13 marca 2013 roku, musiał się solidnie przygotować. Praca go nie nudzi. Z pasją opowiada o bazylice, gdzie w drodze na spotkanie z kolegami – umówili się na obchody pierwszego dnia wiosny 21 września 1953 roku – 17-letni Jorge wstąpił na spowiedź. Wyszedł z niej oszołomiony i nie dotarł na spotkanie. Usłyszał pierwsze wołanie Boga.

papiez4

W trakcie przejażdżki naliczymy osiem tabliczek upamiętniających Bergoglio (a jesteśmy przekonani, że to nie wszystkie). Dom, podstawówka, plac, gdzie grywał w piłkę. Mimo próśb papieża, by dać spokój sąsiadom, nie oszczędzono nawet miejsca, gdzie się urodził – ulicy Varela 268. To pierwszy adres młodego małżeństwa Jose Mario i Reginy Marii Bergogliów, a Jorge to pierwsze z ich pięciorga dzieci. Do dziś żyją tylko najstarszy Jorge i najmłodsza Maria Elena, która ze względów na stan zdrowia (pogorszył się po stresie związanym z inwazją mediów po wyborze Franciszka) nie spotyka się z dziennikarzami. Żałujemy, ale tak naprawdę doskonale ją rozumiemy. Setki razy wypowiedziała te same słowa, ma dość nękania o soczyste anegdoty z dzieciństwa papieża. – Praktycznie go razem nie przeżyliśmy. Był ode mnie 11 lat starszy, gdy nabrałam rozumu, już poszedł do seminarium – tłumaczyła cierpliwie przez większość 2013 roku, gdy budziła się i zasypiała przy dźwięku telefonu.

papiez5

Nie udaje nam się również przedrzeć do kurii, ale za to ścinamy włosy u fryzjera, który obsługiwał arcybiskupa Buenos Aires przez 20 lat. Barberia (męski zakład fryzjerski) z 1936 roku mieści się półtora kwadry od kurii i pachnie wodą kolońską. Starsi panowie przychodzą na golenie, podcinanie brody, strzyżenie lub – jak obecny papież – na zabiegi na stopy u pani podolog (pojawiał się co miesiąc).

papiez1

– Był skromnym i skrytym człowiekiem. Rozmawialiśmy o bieżących sprawach, piłce nożnej, polityce – opowiada Juan Jose, który pracuje tu od 30 lat, a od kilku również szefuje. Potwierdza, że zawsze widział arcybiskupa w tych samych czarnych butach, które wystawały również spod świeżo-ubranej, białej sutanny nowego papieża.

Niedaleko fryzjera są też dwa kioski związane z Bergoglio. W jednym kupował gazetę w weekendy, z drugiego, naprzeciwko kurii, ulubioną „La Nación” przynosił mu w tygodniu Daniel del Regno. Zawsze o 6 rano.

papiez

– Kiedyś przynosiłem mu ją codziennie, nawet w niedzielę, choć nie otwierałem. Ale raz się spóźniłem i spotkaliśmy się w połowie placu 2 de Mayo. „Widzę, że masz zamknięte” – powiedział. Wytłumaczyłem, że w niedzielę nie pracuję. „To co tu robisz?” – spytał. „Przynoszę arcybiskupowi gazetę”. Wtedy zabronił mi przyjeżdżać w niedzielę i po gazetę zaczął chodzić sam.

Daniel przyznaje, że nie żyje blisko kościoła, ale serdeczność i skromność kardynała Bergoglio go ujęły. Pięć lat temu poprosił go, by ochrzcił mu syna Lauretano. Wciąż czasem dzwoni na jego urodziny.

Więcej o Jorge Mario Bergoglio zanim został papieżem, przeczytacie niebawem w Tygodniku Powszechnym.

x Close

Like Us On Facebook