BiteInto Americas

Tropem Kapuścińskiego. W poszukiwaniu Amelii B.

Popełniła samobójstwo, bo Salwador przegrał mecz z Hondurasem. Dzięki Kapuścińskiego poznał ją cały świat. W jej rodzinnych stronach – nikt.

Popełniła samobójstwo, bo Salwador przegrał mecz z Hondurasem. Dzięki Kapuścińskiego poznał ją cały świat. W jej rodzinnych stronach – nikt.

Do San Salwadoru przyjechaliśmy odnaleźć rodzinę Amelii Bolaños. Miała 18 lat, gdy 8 czerwca 1969 reprezentacja Salwadoru przegrała z sąsiednim Hondurasem mecz o awans na MŚ w Meksyku. Gdy w ostatniej minucie padł gol, dziewczyna pobiegła do biurka ojca, wyciągnęła z szuflady pistolet i się zastrzeliła – możemy przeczytać na pierwszych stronach „Wojny futbolowej” Ryszarda Kapuścińskiego. Dziewczyna stała się symbolem tej dziwnej wojny między sąsiadami.

Zaczynamy poszukiwania.

Taksówkarz, po 50-tce: – Nikogo takiego nie kojarzę.

– Bolaños, naprawdę? – dziwi się w barze 26-letni Juan Martinez Molino Bolaños. – Śmiesznie, że mamy takie same nazwisko.

W kawiarni w centrum stolicy spotykamy się z dowcipnym 71-latkiem, Salvadorem Marioną, kapitanem reprezentacji w 1969 roku. – Jak przez mgłę pamiętam, że mówiono, że ktoś popełnił wtedy samobójstwo. Ale na pewno nikt nie stał się z tego powodu symbolem. Symbolami byliśmy my.

gsg
O uszy obiło się to też Mauricio „Pipo” Rodriguezowi, ówczesnemu napastnikowi, a potem selekcjoner kadry: – Bolaños? Nie mogę stwierdzić, że to kłamstwo. Ale nie mogę też powiedzieć, że to prawda.

Podążamy śladem Kapuścińskiego. „”Młoda dziewczyna, która nie mogła znieść, że jej ojczyzna została rzucona na kolana” – pisał nazajutrz dziennik Salwadoru „El Nacional”. W pogrzebie Amelii Bolaños, transmitowanym przez telewizję, wzięła udział cała stolica” – pisze reporter.

W bibliotece uniwersyteckiej UCA w stolicy kraju przeglądamy mikrofilmy z archiwalnymi wydaniami „El Prensa Grafica” i „Dario de Hoy” z 1969 roku. Dziennika „El Nacional” nie znajdujemy, bo, jak się później okaże, nigdy nie istniał.

Gazety o meczu piszą dużo, ale o samobójstwie młodej kobiety nie ma żadnej informacji. Dla pewności przeglądamy cały miesiąc.

Siadamy nad dwoma historycznymi książkami. Ani Cesar Elvira Sierra, ani Thomas P. Anderson nie wspominają o poszukiwanej przez nas bohaterce.

Kapuściński opisuje pogrzeb: „Na czele konduktu maszerowała kompania honorowa wojska ze sztandarem. Za trumną okrytą flagą narodową szedł prezydent republiki w otoczeniu ministrów. Za rządem kroczyła piłkarska jedenastka Salwadoru, która tego dnia rano, wygwizdana, wyśmiana i opluta na lotnisku w Tegucigalpie, wróciła specjalnym samolotem do kraju.”

P1010858

Mariona: – Jeślibyście mi zapłacili 100 tys. dolarów, to bym powiedział, że owszem, wziąłem udział w pogrzebie Amelii Bolaños – żartuje Mariona.

Reporter wspomina też, że podczas kolejnego meczu między reprezentacjami, który odbył się w El Salvador, było gorąco. Zawodnicy Hondurasu zostali przewiezieni na stadion w wozach pancernych, obawiano się, że zaatakuje ich „żądna zemsty i krwi gawiedź”, która trzymała portrety bohaterki narodowej Amelii Bolaños.

– Jakie portrety? – dziwi się Rodrigo Arias, producent działu sportowego Telemundo i wieloletni dziennikarz „La Prensa Gráfica”, specjalista i pasjonat historii salwadorskiej piłki. Na poszukiwania Amelii poświęcił dwa lata. Rozmawiał ze wszystkimi – od rodziny, przez graczy, do polityków. Przejrzał archiwa wszystkich czterech gazet, które wówczas wychodziły. Potwierdza, że nie było wśród nich „El Nacional”, na który powołuje się Kapuściński.

W końcu poszedł do urzędu miasta San Salvador. Przejrzał wszystkie akty zgonu od czerwca do sierpnia 1969 roku. Nie natrafił na żadną Amelię Bolaños. – Myślę, że nie istniała. Doszedłem do wniosku, że Kapuściński zmyślił historię, by lepiej sprzedać książkę. Nie mam, co do tego najmniejszych wątpliwości. Ale to tylko osobista opinia – gorączkuje się dziennikarz.

Rozmawiamy też z salwadorskim historykiem Carlosem Canas-Dinarte. – Historia Amelii Bolaños jest fałszywa. Nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby jej samobójstwo.

P1010865

Wojna futbolowa obrosła w wiele mitów, niesprawdzone doniesienia z granicy Salwadoru i Hondurasu podawał też „Newsweek” i „New York Times”. To również nie pierwszy raz, kiedy mistrz reporterów poprawia rzeczywistość. Artur Domosławski w biografii „Kapuściński. Non-fiction” przytacza wiele przykładów nieścisłości w „Cesarzu” i „Szachinszachu”. Cytuje też dialog między dziennikarzem, a innym reporterem Wojciechem Giełżyńskim, który pyta go, czy można lekko deformować bieg wydarzeń dla uzyskania lepszego efektu poznawczego lub artystycznego: – Tak, można tak robić: rozbudować rzeczywistość, ale biorąc elementy autentyczne z tejże rzeczywistości – odpowiada Kapuściński.

Cały reportaż o poszukiwaniach Amelii Bolanos przeczytacie w Onet.pl.

 

x Close

Like Us On Facebook