LookInto Americas

Zrób sobie dziecko pod Chrystusem

Jeden opędza się od helikopterów, drugi stał się symbolem korupcji. Latynoamerykańskie Chrystusy i ich trudny los.

Jeden opędza się od helikopterów, drugi stał się symbolem korupcji. Latynoamerykańskie Chrystusy i ich trudny los.

W Ameryce Łacińskiej miasto bez Chrystusa to nie miasto. To wręcz wioska jest. Więc Chrystuski stoją wszędzie. Mniejsze i większe, betonowe lub granitowe, rozkładają ręce i patrzą z politowaniem na gawiedź.

Umawiasz się pod takim Chrystusem, pijesz piwo pod Chrystusem, zabierasz dziewczynę pod Chrystusa, a może nawet – daj panie Boże – dajesz się ponieść fali namiętności. Też pod czujnym wzrokiem Chrystusa. Tak podobno zdarzało się w dawnych czasach w Rio de Janeiro. Ileż to dzieci poczęło się pod słynną statuą. Ale to było zanim Chrystus Odkupiciel (30 metrów wysokości) zaczął być turystyczną atrakcją. Bo teraz głównie zarabia pieniądze, opędza się od helikopterów i nie ma czasu na takie dary.

W Ameryce Łacińskiej z Chrystusami zasada jest taka: jak stanie gdzieś taki betonowy lub granitowy Jezusek, to zaraz niego stawiają budkę strażnika, rampę i drukują bilety. Żeby sobie cyknąć fotkę z Chrystuskiem trzeba płacić, bo nie jest to Chrystusek byle jaki. Okoliczne hotele zaraz dopiszą na folderach: z widokiem na Chrystuska i cena podskoczy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Numerem dwa po tym z Rio, a właściwie numerem jeden,  jest na kontynencie Chrystus Zgody z boliwijskiej Cochabamby. Zupełnie darmowy, więc się poznaliśmy. Tablica informuje, że jest najwyższy na świecie (34 m), ale to było przed czasami Chrystusa ze Świebodzina (36 m).

Mijaliśmy też inne Chrystusy: temu ze wzgórza Noas w Meksyku zbudowali obok replikę Ziemi Świętej i restaurację. Jezuska ze stolicy Salwadoru postawili na okrągłej kuli, która symbolizuje świat. Nikt nie pobije Chrystusa Chiapas (64 m). Różni go jedna sprawa. Gdy wszystkie Jezuski stoją z rozłożonymi rękoma i sprawują opiekę nad miastem / państwem / światem, ten akurat wisi sobie na ogromnym krzyżu w Tuxtla Guteriez w Meksyku.

Najbardziej bezradny jest ten z Limy. Chrystus Pacyfiku. Ustępujący prezydent Alan Garcia Perez sprezentował go obywatelom Peru. Polityk zasłynął w świecie stwierdzeniem, że „pieniądze przychodzą same”. Jezuska postawiła spółka zaprzyjaźniona z politykiem. Bez ceł i podatków. Wybuchł skandal, padały ostre słowa i oskarżenia o malwersację. Chrystus stoi dalej, a pieniądze zniknęły.

x Close

Like Us On Facebook