Największa na świecie solna pustynia i jeden z najbardziej płaskich obszarów na świecie. Witajcie na Salar de Uyuni.
Jest tu naprawdę bardzo biało. Płasko. I niesamowicie. Nigdy nie widzieliśmy podobnego krajobrazu.
Kiedyś było tu gigantyczne jezioro Ballivian. Prażące andyjskie słońce wysuszyło większą jego część, zostały po nim dwa mniejsze jeziora – Poopo i słynna Titicaca i największe na świecie solnisko. Salar de Uyuni ma ponad 10 tys. km kwadratowych i leży na boliwijskiej części płaskowyżu Altiplano na 3653 m n.p.m. Różnica wzniesień wynosi 41 cm, co czyni je jednym z najbardziej płaskich miejsc na świecie. Wydaje się, że horyzont narysowano w połowie białej kartki cienką kreską. W słońcu granica czasem zupełnie się zaciera.
Na Salar jest kilka wysp, na przykład Incahuasi, porośnięta kaktusami, w których wiją gniazda zdeterminowane ptaszki. Niedowiarki mają żywy dowód, że kiedyś była tu woda. Według szacunków dziś leży tu ok. 10 miliardów ton soli, którą wydobywać mogą tylko Indianie z miejscowości Colchani położonej na granicy Salar. Usypują ją w kopczyki i czekają, aż wyschnie.
Trzy nasze rady:
1. Przyjazd: z La Paz najlepiej autobusem do Oruro, a stamtąd w środę i niedzielę wieczorem kursuje pociąg do Uyuni (rzuca nim w górę, w dół i kiwa na boki, ale lokalni się nie przejmują, więc i my zachowaliśmy spokój, raczej dojedziecie).
2. Agencja: W Uyuni jest ich pełno, wszystkie jeepy wyruszają o 10 rano. Każda agencja będzie chciała Wam wcisnąć czterodniowy, drogi pakiet, w którym na samym solnisku spędzicie jeden dzień (drugi w jeepie, trzeci w parku narodowym z lagunami, do których wstęp jest osobno płatny, a mogą być wyschnięte jeśli nie jesteście w porze deszczowej). Lepiej poszukać dłużej, ale znaleźć tańszą i naszym zdaniem lepszą opcję: dwa dni, jeden na Salar, drugi na wulkanie Tunupa. 450 bolivianos na osobę to dobra cena. Upewnijcie się jakie punkty zobaczycie i z kim pojedziecie – przed wyjazdem w miasteczku panuje chaos organizacyjny, nas wcisnęli innej agencji bez żadnego poinformowania, nie dojechaliśmy też wszędzie, gdzie nam obiecano (ale i tak było ekstra). Weźcie wodę.
3. Kiedy jechać: W porze suchej panuje to przyjemna temperatura, w sam raz na krótkie spodnie. W deszczowej trzeba się cieplej ubrać, ale za to można zobaczyć jak niebo odbija się w ziemi – cienka warstwa wody na Salar tworzy efekt lustra (niestety przed naszym przyjazdem jeszcze deszcz nie zdążył spaść).
Zdjęcia: intoamericas.com, Gabriella Lundhaw