LookInto Americas

Wenezuela. Po prostu „Zaopatrz mnie”

Gdzie rzucą mleko? A gdzie kawę? O tym informuje Wenezuelczyków aplikacja na smartphone’a.

Gdzie rzucą mleko? A gdzie kawę? O tym informuje Wenezuelczyków aplikacja na smartphone’a.

Od kilku lat zakupy w Wenezueli przypominają te w Polsce za czasów komuny. Nie ma mleka, mąki, oleju, papieru toaletowego. A jak coś rzucą, to rzucają się też ludzie. Na przykład na kurczaka w całości, który nie pojawił się od wielu miesięcy. W kolejce po towary decficytowe w rządowych sklepach, gdzie obowiążują ceny regulowane (spadek po Chavezie), stoi się nawet do ośmiu godzin. Można kupić szybciej, ale drożej, u prywaciarzy. Różnica w cenie wynosi czasem 400 proc. Mleko w proszku w rządowym sklepie to 60 boliwarów (2 boliwary to złotówka), u prywaciarza – nawet 250.

W kolejkach niektórzy się socjalizują i opowiadają dowcipy, inni, zestresowani, że dla nich nie starczy, wdają się w kłótnie i bójki. Jose, profesor z miasta Barquisimento trzy godziny drogi na wschód od Caracas opowiada nam o tym, jak jedna siostra zabiła w kolejce drugą, ciężarną, z powodu mąki kukurydzianej. Nie przeczytamy o tym w gazecie, bo w Wenezueli brakuje niezależnych mediów, które taką sprawę by opisały.

abasteceme3

Rok temu pewnemu studentowi inżynierii chemicznej najbardziej ze wszystkich produktów brakowało mleka do kawy. Tym bardziej, że praca licencjatka w toku. Jak tak żyć? – Postanowiłem wymyślić system, który podpowiadałby, gdzie można je kupić. Chciałem też dodać inne poszukiwane produkty. Do tej pory kupowałem je przypadkiem, przechodząc – jest, to biorę – mówi Jose Augusto Montiel Urrubarri, dziś 22-letni pracownik firmy start-upowej.

Przez miesiąc dnie spędzał na dłubaniu przy pracy licencjackiej, noce – na programowaniu. I stworzył Abasteceme, aplikację „Zaopatrz mnie”. Użytkownicy mogą dzięki niej dowiedzieć się, gdzie kupić deficytowe towary. Że w sklepie na Bożego Ciała rzucili mąkę, a w innym – margarynę. Produktów jest dziewięć. Użytkowników – 42 tys. – Świetnie, w końcu mogę sobie podetrzeć tyłek – pisze jeden z nich.

abasteceme2

Rodzice Jose Agusuto przed każdym wyjściem na zakupy pożyczają od niego smartphone’a i sprawdzają, gdzie iść. Większość Wenezuelczyków wciąż nie ma „inteligentnych telefonów”, tych typu android (tylko na nich działa aplikacja) jest w obiegu 16 milionów (a Wenezuelczyków – 30 mln). To jeden z powodów, dla których zasięg aplikacji jeszcze jest niewielki. Ci, którzy mogliby korzystać, często o niej nie wiedzą.

– Nie mam pojęcia gdzie się podziewa tych 40 tys. użytkowników. Nie ma żadnych aktualnych informacji. Ludzie nie karmią tej aplikacji. Próbowałem pięć, sześć razy, ale nigdy nic mi się nie udało dzięki niej kupić. Nie wyświetlało produktu nawet jeśli miałem go przed oczami – mówi nam Rafael z miasteczka 20 min. od Caracas, właściciel sklepu z częściami samochodowymi.

Inne powody zbyt niskiej jak na potencjał aplikacji efektywności to: stresująca atmosfera podczas zakupów (patrz wyżej: filmik o kurczakach), szybkie znikanie towaru, który pojawia się na półkach. Czasem i 10 minut to za długo, by się ostał. – Wenezuelczycy w pierwszej kolejności o rzadkich produktach informują rodzinę. Robią to za pośrednictwem tradycyjnego sms-a. Zakupy teraz to sprawa przeżycia, zatem najpierw liczysz się ty, potem ważni dla ciebie ludzi i dopiero na ostatnim miejscu – pozostali. Dlatego ludzie nie dają znać o produktach w czasie rzeczywistym – uważa Jose.

abasteceme4

Jose Augusto się jednak nie poddaje. Dzięki aplikacji w tym tygodniu kupił mleko i olej. Rozszerzył ją na stronę internetową, teraz pracuje nad wersją na Iphone’a. – Najbardziej jednak marzę o tym, by wcale nie była potrzebna – mówi nam nieśmiały, pucułowaty chłopak w okularach.

x Close

Like Us On Facebook