LookInto Americas

Zipaquira. Kolumbijska Wieliczka

– Wspaniała ta katedra solna, prawda? – pytali nas wszyscy spotkani Kolumbijczycy na wieść, że mieszkamy w Zipaquirze. Nie wytrzymaliśmy presji.

– Wspaniała ta katedra solna, prawda? – pytali nas wszyscy spotkani Kolumbijczycy na wieść, że mieszkamy w Zipaquirze. Nie wytrzymaliśmy presji.

Większość mieszkańców oddalonego o 40 km. od Bogoty miasteczka nie bardzo wie, gdzie jest Polska. Nic dziwnego – w szkole, gdzie pracujemy, na ścianie namalowano mapę, na której nasz kraj nie ma dostępu do morza i leży w okolicach Ukrainy. Wielu ożywia się jednak po chwili: – Tak, tam też jest kopalnia soli! Wieliczka! – wymawiają łamanym polskim.

Do wizyty nie zachęcała nas nie tylko alergia na turystyczne spędowiska, ale również obsługa – przez miesiąc usiłowaliśmy się umówić na zwiedzanie z działem marketingu w osobie pewnego Jose, który konsekwentnie nas olewał. „Wyślijcie maila”.

P1050113

W końcu poczucie winy i obowiązku nas jednak przygniotło i poszliśmy odwiedzić kolumbijską Wieliczkę. Solna katedra powstała tu w latach 90. by przyciągnąć turystów. Autentyczna kapliczka, w której górnicy modlili się przed rozpoczęciem pracy, powstała tu na początku XX wieku i śladu po niej nie ma. Potem w latach 50. rozrosła się w pierwszą katedrę, którą z czasem podmyło i ze względów bezpieczeństwa – zamknięto.

Zwiedzamy z przewodnikiem, wersja najtańsza – trasa religijna, to 23 tys. pesos (ok. 38 zł). Taniej niż w Wieliczce (trasa turystyczna – 52 zł), ale trwa o dwie godziny mniej i do zobaczenia też jest niewiele. Jest mrocznie, ale nie mistycznie. Podobno msza co niedzielę, ale przybytek wydaje się bardziej konsumpcyjny niż duchowy. Stacje gigantycznej drogi krzyżowej nie do odróżnienia, najładniejsze w nich efektowne podświetlenie. Potem trzynawowa katedra, duma Kolumbijczyków regionu Cudinamarca. W porównaniu do uroczej kaplicy św. Kingi jest monumentalna  – ponad połowę dłuższa i dwa razy wyższa, ma 22 metry. Ale – pusta. „Opisują ją jako „osiągnięcie współczesnej architektury”. Widocznie tutaj jest to eufemizm na nijakie i bezbarwne” – pisze jeden z zawiedzionych amerykańskich turystów w serwisie Trip Advisor. Nic dodać.

P1050125

Przewodnik nie opowiada nic zaskakującego. Czekamy – będzie polski akcent, nie będzie? W końcu, przed solnym wodospadem – ściana wygląda jakby ją porósł kalafior – mówi: – Kopalni soli na świecie jest wiele, ale dzieła sztuki tylko dwa. Ktoś wie gdzie to drugie? –
milczenie. – Polska – ratujemy niezręczną ciszę (widocznie to nie miejscowi), a przewodnik zdziwiony: – Owszem, Wieliczka! Wspaniała, o wiele starsza i głębsza kopalnia, a w niej kilka kaplic bardzo pieczołowicie udekorowanych. Trzy lata temu nasi reprezentanci tam pojechali. Na polski wzór chcą tu urządzić SPA.

P1050228

Na razie jest film w 3D o budowie katedry (nie dotrwaliśmy), trasa górnika (w kaskach, „ciekawe ile soli przyniesiecie” – dowcipkował przewodnik), ścianka wspinaczkowa i muzeum soli. Wszystko odpowiednio płatne.

Jest też minigaleria handlowa, a w niej do kupienia: zamiast statuetek świętej Kingi – indiańskie drewniane rzeźby, a zamiast bursztynowej biżuterii – szmaragdowe naszyjniki i pierścionki (Kolumbia to światowe zagłębie tego kamienia). Jest też kawa, cola i pop-corn. Uciekamy w popłochu. Do centrum miasta, które od podkrakowskiej Wieliczki jest o wiele przyjemniejsze.

P1050240

x Close

Like Us On Facebook