LookInto Americas

Karaibski „Statek miłości”

W filmie i dla gości – lukier i uśmiech. Za kulisami – ciężka praca. Jak wygląda życie na rejsach po Karaibach.

W filmie i dla gości – lukier i uśmiech. Za kulisami – ciężka praca. Jak wygląda życie na rejsach po Karaibach.

Z ośmiopiętrowego statku prosto w upał Cartageny wysiadają: starsze panie w wygodnych sandałach, wymalowane piękności w towarzystwie atletycznych torsów, rodzice z niesfornymi dziećmi. Mają kilka godzin, by poczuć urok kolonialnego miasta. Tyle samo, ile my, by zobaczyć jak żyje się na statku rejsowym po Karaibach.

By obsłużyć ponad dwa tysiące gości, potrzebnych jest ponad 800 pracowników. Od sprzątaczy, przez barmanów i animatorki. Przed każdym wejściem na statek „staff” jest kontrolowany, nie może wnosić alkoholu. – Ale szefowie lub zadowoleni rejsowicze często nas zapraszają – mruga do nas okiem Marzena, animatorka na statku i nasza przewodniczka. Jest na co: – Dziennie schodzi u nas od 80 do 400 butelek różnych alkoholi – opowiada barman w jednym z kilkunastu barów rozsianych po różnych piętrach statku. I tak najbardziej podoba nam się ten dla załogi – na tyłach statku, na otwartym powietrzu, wśród skrzynek po piwie. Swojski i z przewiewem.

statem milosci

Marzena jest jedyną Polką w ekipie. Na co dzień pilnuje amatorów wspinaczki, by po upadku z najwyższego pokładu nie poturlali się do morza. Dba też o to, by goście nie nudzili się w trakcie tygodniowego rejsu. Zabiera ich na przebieżki wokół statku (jest do tego specjalny tor) lub zachęca do śpiewu. – Myślałam, że nikt nie będzie przychodził na karaoke o 11. A tu sala pełna, i wszyscy śpiewają! – dziwi się. Przed palącym na górnym pokładzie słońcem chowa się w cieniu. Niestety po ciężkim dniu pracy nie może wskoczyć do basenu – takie przywileje, podobnie jak jedzenie w jednej z kilkunastu restauracji, korzystanie z kafejki internetowej czy chodzenie „w cywilu”, mają tylko goście.

Dzień pracownika statku zaczyna się już w nocy, kiedy załoga dostaje rozpiskę. Pracuje siedem dni w tygodni, choć z przerwami, od rana do wieczora. Zmiana trwa sześć miesięcy, potem cztery lub osiem tygodni urlopu. Po statku może chodzić tylko w uniformie i uśmiechu. Je i pije w specjalnych barach. Z internetu korzysta za opłatą.

statek milosci1

– Dzisiaj mamy lata 60., ubieram więc blond perukę i ciuchy w kwiaty. Każdy wieczór jest tematyczny – karnawał, bal przebierańców, gala – opowiada Marzena i wyciąga z szafy kolejne kreacje. Drugie życie dostała tu jej studniówkowa kiecka, która przyjechała za nią aż z Czerwiennego. Podczas gali przemawia kapitan. Do zdjęcia z nim ustawiają się kolejki chętnych gości. To nie jedyna niespodzianka – na statku co roku odbywa się kilka do kilkunastu ślubów. W…. sali konferencyjnej.

Siedzimy w niewielkiej, przytulnej kajucie. Jesteśmy w strefie dla załogi – zamiast miękkich dywanów w korytarzach linoleum. Ale atmosfera milsza niż w rozległym lobby – każdy mijany pracownik entuzjastycznie wita się z Marzeną. Po wielu miesiącach żeglugi są trochę jak rodzina.

W kajucie jest wszystko – wygodne łóżko, biurko, mikrołazienka. Do pełnego szczęścia brakuje tylko okna. Na ścianie wisi mapka-zdrapka, z której Marzena wydrapuje odwiedzone kraje. Ten statek regularnie zabiera ją na Arubę, do Cartageny i Wenezueli. – Tam wsiada mnóstwo nienaturalnie pięknych kobiet. Poprawione piersi i pośladki to u nich standard – potwierdza nasze przypuszczenia (Szymon już postanowił, że gdzie zorganizuje kolegom wieczory kawalerskie). Nie tylko z resztą te – okazuje się, że rozwiązłość gości, a także niektórych członków załogi, to nie mit czy chwytliwy scenariusz autorów popularnego w latach 70. serialu „Statek miłości” (w 2002 roku nakręcono też film o tym samym tytule, ale innej treści – statek pełen jest homoseksualitów). Po kilku tygodniach pracy tutaj Marzena radzi: jeśli znajdziesz dziewczynę lub chłopaka, który pracuje na statku, musisz postawić ultimatum – statek albo ja. Znaczna część załogi prowadzi tu bowiem zupełnie bez krępacji podwójne życie.

statek milosci4

x Close

Like Us On Facebook