LookInto Americas

Wszystkie żony taksówkarza

Po jednej przywiózł z Kostaryki, Chile i Ekwadoru. – Ale najpiękniejsze są Brazylijki – uważa 50-letni kolumbijski kierowca taksówki.

Po jednej przywiózł z Kostaryki, Chile i Ekwadoru. – Ale najpiękniejsze są Brazylijki – uważa 50-letni kolumbijski kierowca taksówki.

Nasza znajomość zaczęła się trywialnie. Dworzec w Santa Marta na północy Kolumbii, wieczór.

– Za ile do centrum?

Chwila targowania, bo mówi, że za siedem tysięcy pesos, a my wiemy, że za pięć. Tyle, że podobno od kilku miesięcy susza i ludzie dziś protestują, a że są godziny szczytu … Wsiadamy.

P1040048

Siwiejący pan z werwą skręca w uliczki między osiedlami, szuka skrótów i przejezdnych dróg. Opowiada o Polakach, zbiorach bananów, Gabrielu Garcii Marquezie. Gdy docieramy do kolejnej zamkniętej drogi, pokazuje zadowolony: – Widzicie, wcale nie jestem starym dziadem, który chciał was orżnąć, dziś to jakiś koszmar.

Ja wiem, co to podróżowanie. Zamieszkałem w Kostaryce jak miałem piętnaście lat i się tam ożeniłem. Dalej Chile, tu też się z resztą ożeniłem. W sumie ślub brałem trzy razy, ostatnią żonę znalazłem w Ekwadorze.

Wyjechałem z domu tak młodo, bo chciałem być marynarzem. Rodzice posłali mnie do szkoły w Kostaryce. Ale uciekłem stamtąd, sami faceci i w dodatku homoseksualiści. Było mi jednak wstyd, że rodzice we mnie zainwestowali, a ja rzuciłem studia, podjąłem więc inne – wykańczanie wnętrz – i zacząłem pracę. Urodził mi się pierwszy syn.

Moje dzieci to też podróżnicy. Syn Kostarykanin jest dziś Amerykaninem, dwoje synów Chilijczyków zamieniło się w Szwajcarów. A troje Ekwadorczyków – ostatnia urodziła mi się córka – pływa na statku rybackim pod kolumbijską flagą. Łowią tuńczyki – opowiada.

Na naszej drodze staje inny taksówkarz. My próbujemy jechać prosto, on skręca w naszą uliczkę, obok nas zaparkowany inny wóz. Nasz taksówkarz gasi silnik. – Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Palant jakiś, przecież widzi, że nie mamy się gdzie cofnąć – wzrusza ramionami. Gdy w końcu gość zaczyna robić nam miejsce i przejeżdżamy, nasz kierowca nie omieszka pokazać środkowego palca – Zwykle jestem grzeczny, nie myślcie sobie – zapewnia.

P1040050

Pytamy, gdzie w takim razie kobiety są najpiękniejsze.

– Kobiety z Cali są wysokie, mają proporcjonalne twarze. I te nosy! Ubierają się elegancko i potrafią chodzić na szpilkach. Kobiety paisa (północno-wschodnia część Kolumbii) mają figurę, pośladki jak ta lala, piersi wspaniałe, ale talia już nie taka jak u Calijek. Natomiast tu, na wybrzeżu, najwięcej jest negritas, czarnulek. Ależ te są nalgonas, pupiaste (nalga po hiszp. to pośladek), a dla nas mężczyzn tyłeczek najważniejszy. Ich ciała mają niesamowitą konsystencję, skóra jędrna, mięśnie twarde. Kobiety z południa mają ciało, jak to u nas mówimy, wodniste, miękkie. Ale za to kobiety z wybrzeża jedzą tłusto i szybko rosną im brzuchy. Na południu wiedzą, jak o siebie dbać. Chociaż patrzcie, ta, o tutaj – pokazuje na czarnowłosą kobietę w uniformie pielęgniarki lub sprzątaczki, która przechodzi obok nas – całkiem niezła, a już nie młoda. I brzucha chyba nie ma, co? No właśnie, nie ma – taksówkarz robi malutką przerwę, bo zaczyna mu brakować tchu.

– Dwie godziny drogi stąd są jeszcze inne – pomieszane z Wenezuelkami i Indiankami. Ach, co za fizjonomia, i nos! Ale trzeba lubić. Natomiast Wenezuelki urodziwe, ale większość sztuczna. Na potęgę robią sobie piersi i pośladki, trudno znaleźć naturalną.

Zdecydowanie najpiękniejsze są Brazylijki. Que cuerpazos! Co za ciała! No ale tam wjechałem tylko do Amazonii. Całej jeszcze nie widziałem.

x Close

Like Us On Facebook