LookInto Americas

Ten przeklęty mundial. Trzy opinie z Brazylii

„Jeśli ktoś chciałby najechać Brazylię, niech zrobi to podczas jednego z meczów reprezentacji”. Ale z drugiej strony…

„Jeśli ktoś chciałby najechać Brazylię, niech zrobi to podczas jednego z meczów reprezentacji”. Ale z drugiej strony…

Martin Curi, niemiecki socjolog i antropolog, fan piłki nożnej, autor książki „Brazylia, kraj futbolu”, od 12 lat mieszka w Rio de Janeiro:

– Brazylia oczekiwała, że wraz z MŚ stanie się międzynarodową potęgą na miarę Stanów Zjednoczonych. Gdy zdali sobie sprawę, że tak się nie stanie, Brazylijczycy wpadli w depresję. Jeśli pytam sąsiadów o MŚ, zaczynają narzekać, że będzie do dupy, że nie są gotowi.
Ale wszyscy interesują się, gdzie można zdobyć bilety. Powszechne przekonanie na temat braku infrastruktury i słuszności protestów (które najpierw były przez rząd brutalnie tłumione, a przez media krytykowane jako wybuch przemocy, akt wandalizmu) idzie w parze z rosnącym przekonaniem, że mamy dobrą drużynę. Wielkie nadzieje pokładają w Felipe Scolarim, selekcjonerze reprezentacji.
Przez 3 lata i 11 miesięcy Brazylijczycy mają w nosie reprezentację. Ale przez miesiąc w trakcie każdego mundialu nie żyją niczym innym.
Ja – jako pracownik uniwersytetu – mam miesiąc wolnego z okazji MŚ! I wszyscy inni pracownicy instytucji publicznych też. To niewyobrażalne w żadnym innym kraju. Jeśli ktoś chciałby najechać Brazylię, niech zrobi to podczas jednego z meczów reprezentacji. Jestem przekonany, że nikt wtedy nie będzie bronił granic kraju.

5 2

Leda da Costa, 39-letnia literaturoznawczyni z Univerdidad Federal Fluminense w Rio de Janeiro, kibic Vasco da Gama:

– W Brazylii brakuje wypośrodkowanego głosu, opinie są ekstremalne, można być tylko za lub przeciw mundialowi. Większość moich kolegów z uniwersytetu i w ogóle intelektualistów solidaryzuje się z protestującymi. Ja zawsze chciałam, by Brazylia powtórnie gościła MŚ.
Dzięki temu zyskała niesamowitą widoczność na arenie międzynarodowej, trudno przecenić też wagę tego wydarzenia dla kibiców. Organizacja mundialu uwypukliła też społeczne problemy z jakimi borykamy się od lat. Jeśli jednak wygramy, poczujemy się doskonali i na jakiś czas o nich zapomnimy.
Osobiście po tacie jestem fanką Vasco da Gama, drugoligowego klubu z Rio de Janeiro. Ale reprezentacji jestem tylko widzem i jako badacz chciałabym zobaczyć jak Brazylia przegrywa mundial. Wiem, to kontrowersyjne. Dlaczego? Otóż Brazylijczycy pamiętają zwycięstwa, ale porażki – przeżywają. Jeśli zapytasz mojego rodaka  – którego dnia wygraliśmy MŚ w 1958? Nie ma pojęcia. A kiedy przegraliśmy MŚ w 1950? 16 lipca, odpowie bez wahania.

Lucas Pedretti, 20-letni student historii i nauk społecznych, uczestnik protestów, działacz organizacji na rzecz praw człowieka:

– Kiedy ogłoszono, że Brazylia będzie gospodarzem MŚ rządzący bronili idei, że to dos konała okazja, by rozwiązać stare i bardzo poważne problemy naszego kraju, jak transport miejski, bezpieczeństwo, brak infrastruktury. Podkreślali, że pieniądze, które napłyną do Brazylii, zostaną zainwestowane w służbę zdrowia, edukację i zmniejszenie ogromnych różnic społecznych.
Jednakże zobaczyliśmy coś wręcz przeciwnego. Ogromne sumy z publicznych pieniędzy zostały wydane na stadiony, które po MŚ staną się bezużyteczne. Prywatne firmy osiągają ogromne zyski, a zwykli ludzie nie mają z tego żadnych korzyści. Tysiące rodzin zostało wyrzuconych z domów, większość z użyciem przemocy, by zrobić miejsce dla spółek nieruchomości dla bogaczy. Cały ten proces odbył się przy ogromnym braku transparentności i demokracji. Wzrost kosztów życia zagraża najbiedniejszym. To są rzeczywiste konsekwencje tych „megaeventów” dla Brazylii, widoczne szczególnie w Rio de Janeiro.
Czego teraz oczekuję? Rozumiem, że jest za późno, by odwołać MŚ. Dialogu z ruchami społecznymi, zaprzestania eksmisji pod przymusem, płaszczenia się przed FIFA i brutalnego pacyfikowania protestów przez policję.

x Close

Like Us On Facebook