LookInto Americas

Polski ojciec gwatemalskich znaczków

Kawiarniane życie, dwie lub trzy żony, tysiące znaczków. Po latach Leon Bilak uznawany jest za ojca gwatemalskiej filatelistyki.

Kawiarniane życie, dwie lub trzy żony, tysiące znaczków. Po latach Leon Bilak uznawany jest za ojca gwatemalskiej filatelistyki.

W tym kraju Ameryki Łacińskiej przez wiele lat żył Andrzej Bobkowski, słynny polski pisarz, autor „Szkiców piórkiem”. Dziś jest tu niemal anonimowy, kojarzą go jedynie miłośnicy konstruowania modeli lotniczych. Wkrótce napiszemy historię o poszukiwaniu śladów Bobkowskiego.

O wiele większą sławę zyskał Leon Bilak, potomek pierwszej polsko-żydowskiej rodziny, która osiadła w Gwatemali w XIX wieku. – Bilak przywiózł kolejny medal! Gwatemala zdobywa złoty medal! Historia pocztówek gwatemalskich wychwalana w Wiedniu! – donosiły z dumą nagłówki gwatemalskich gazet w latach 50. i 60. – Prawdziwy obywatel świata. Dzięki niemu nasza ojczyzna, która z powodu odległości często pozostaje nieznana, zasłynęła w wielkich stolicach świata – pisał dziennikarz Rigoberto Bran Azmitia.

Był dziennikarzem w gazecie „El Imparcial”, gdzie dorobił się nawet własnej kolumny. – Pierwsze żydowskie wesele w Gwatelami odbyło się w mieście Los Altos 1 lipca 1897 roku. Zawarli je moi przodkowie, Julio Bilak i doña Mina Pertiz de Bilak – wspomina w jednym z esejów. W stolicy Gwatemali prowadził też niewielki żydowski sklep.

Z tamtych czasów pamięta go Carlos Tott, rocznik 1936. Spotykamy się na obrzeżach zabytkowego centrum stolicy, gdzie mieszka w sporym jak na tutejsze warunki domu. Jest 5 popołudniu. Jak każdy porządny Gwatemalczyk, o tej porze moczymy w czarnej kawie champurrados – ciasteczka maślane.

– Mój tato poznał się z Leonem w latach 40. Na popołudniowej kawie rozmawiali o codziennych sprawach, piłce nożnej. Ja też poznałem go w kawiarni. To było w latach 60. w knajpce „La cuevita”, do której schodziła się wtedy artystyczna bohema Gwatemali – wspomina członek Związku Filatelistów Gwatemali.

Obu panów połączyły właśnie znaczki. Bilak był filatelistą z zamiłowania, jednym ze współzałożycieli wspomnianego związku. Jego kolekcja liczyła tysiące egzemplarzy. Zasłynął też z innego powodu.

– Był kochliwy. Miał dwie albo trzy żony, nie poznałem żadnej z nich. I same córki. Rita, czarnowłosa, była bardzo wyzwolona. Wszędzie z nim jeździła, uwielbiała palić cygara – uśmiecha się nasz rozmówca.

Carlos podarowuje nam unikalny egzemplarz książki Bilaka „Mi mundo y el mar” – Mój świat i morze, z dedykacją autora z 1969 roku. W przedmowie dziennikarz David Vela pisze: – Potrafi opisać swoje emocje na filmowej taśmie wspomnień, przyszpila je jak kolorowego motyla wyobraźni.

Bilaka uznaje się za ojca gwatemalskiej filatelistyki. – Swoją kolumnę w gazecie poświęcał filatelistycznym tematom, opisywał historie znaczków. Jako mały chłopiec zbierałem figurki, potem przerzuciłem się na znaczki. Do związku nie przyjmowali wtedy młokosów, mówili, że trzeba im poważnych mężczyzn. Dlatego wstąpiłem dużo później. Mam ponad 5 tysięcy znaczków, które wyceniam na jakieś 7-8 tysięcy quetzali. Zostawię je w spadku mojej wnuczce – opowiada Tott.

Polaka pochowano na jedynym cmentarzu żydowskim w stolicy Gwatemali. Jeszcze przed śmiercią jego wizerunek znalazł się na trzech znaczkach. Był pierwszym filatelistą na świecie, którego uhonorowano w ten sposób.

x Close

Like Us On Facebook