LookInto Americas

Stolica kultury Ameryki Południowej

362 teatry i 467 księgarni. Mieszkańcy Buenos Aires mogą nurzać się w kulturze. 24-godziny na dobę!

O Buenos Aires mówią, że to najbardziej europejskie miasto Ameryki Południowej. To powód do dumy dla porteños, mieszkańców stolicy Argentyny, a dla Europejczyków – miła odmiana od chaotycznych, zabetonowanych miast tego kontynentu. Jednak nie dlatego warto tu przyjechać. Naszym zdaniem powody są dwa.

Pierwszy – księgarnie. Jak obliczył dziennik Infobae, Buenos Aires ma 467 księgarni, czyli najwięcej ze wszystkich miast na świecie (25 przybytków z książkami przypada na 100 tys. mieszkańców). Najpiękniejsza z nich to dawny teatr Grand Splendid należący do sieci Księgarnie Ateneo (Avenida Santa Fe 1860). Książki wiją się wzdłuż balkonów, zasiedziały się też na widowni. Można złapać jedną z nich i zaszyć się w obitej czerwonym pluszem czytelni – jednej z ośmiu teatralnych lóż.

kulturalne buenos 2

Ciepłe światło pada na jedwabną kotarę, za którą kryje się kawiarnia. Czytelnicy zajadają sernik z marakują na scenie, na której podobno Carlos Gardel, ikona tanga i jeden z największych bardów XX wieku, nauczył się donośnie śpiewać (wciąż istnieje pokój, w którym nagrywał, ale zwykli śmiertelnicy nie mają tam wstępu). Pieśniarzem szczyci się całe miasto – pielgrzymki odwiedzają jego grób na cmenatrzu Chacarita, a kelnerzy najstarszej kawiarni w mieście – Cafe Tortoni z 1858 roku – wciąż pamiętają, przy którym stoliku siadywał. Zdaniem The Guardian tylko jedna księgarnia na świecie przebija Ateneo – urządzona w starym kościele Dominikanów w Maastricht.

kulturalne buenos 1

W Buenos Aires jest też księgarnia starsza niż współczesna Argentyna (istnieje od 1785 roku, a kraj zadeklarował niepodległość w 1816). Dawniej La Botica, dziś Libreria Avila (ul. Alfonso Alsina 500), to pierwsza księgarnia w mieście, a niektórzy mówią, że w całej Ameryce Południowej. Wśród jej znanych klientów nie mogło zabraknąć pisarza Jorge Luisa Borgesa (miasto chwali się nim równie chętnie, co Gardelem). Na przestrzeni 200 lat  zmieniała właścicieli i jedni z ostatnich – kooperatywa księgarzy – w 1989 roku doprowadzili ją do bankructwa. W jej miejscu miał powstać lokal z fast-foodem, ale przedsiębiorczy księgarz Miguel Avila wynajął lokal od Arcybiskupstwa i postawił księgarnię z powrotem nogi. – Nie było łatwo. Wewnątrz piętrzyły się gniazda szczurów, brud, pajęczyny, odłamki okien. Musieliśmy nawet wyrzucić bezdomnego – opowiadał przed otwarciem dziennikowi La Nacion.

kulturalne buenos 7

Wiele księgarni w stolicy Argentyny jest czynnych do późnej nocy, niektóre – całą dobę. Szczególnie te usytuowane przy Avenida Corrientes, czteropasmowej alei, do której jeszcze w latach 50. przylgnął przydomek „ulicy, która nigdy nie śpi”. Ale nazywa się ją jeszcze inaczej: argentyńskim Broadwayem. Mieści się tutaj kilkanaście największych teatrów Buenos Aires. W całym mieście jest ich 362 (zależnych i niezależnych), a sal teatralnych – 410. Miłośnicy teatru nie są w stanie obejrzeć wszystkich premier (ok. 30 w tygodniu), choć bardzo się starają – rocznie przez sale teatralne przewija się 600 tys. widzów.

kulturalne buenos 6

Wyjścia do teatru nie trzeba planować, na Avenida Corrientes naganiacze łapą ludzi i za pół ceny wciągają do swoich sal. Stand-upy zaczynają się nawet o godz. 23:30. Kto nie chce do teatru, może pójść do kina, których przy tej ulicy również nie brakuje. Dla wzmocnienia kinomani przed seansem zatrzymują się w najsłynniejszej pizzerni w mieście – Guerrin, która istnieje od 83 lat (na liczniku niebawem wybije dwudziestopięciomilionowa pizza). Trzy lata temu z okazji okrągłych obchodów 60-letni pizzer Roberto Araya zdradził sekret udanej pizzy: wyrabiać ręką, piec na drewnie i dodać pyszny sos (zmielone pomidory, oregano, mielona papryka, czosnek i sól).

kulturalne buenos 8

Niedaleko od wiecznie obudzonej alei od ponad 100 lat stoi Teatro Colon, najsłynniejsza opera Ameryki. Tu nie ma szans na bilety w dniu spektaklu, mimo że teatr może pomieścić niemal 3 tys. osób. Na przedostatni w roku występ baletu „Dziadek do Orzechów” są tylko bilety na „paraiso”, czyli wysoko położony balkon, gdzie ogląda się na stojąco i w podgrupach – osobno mężczyźni, osobno kobiety. A właściwie bardziej słucha, bo niewiele widać, jednak niemal idealna akustyka opery sprawia, że dźwięk dociera tam w niezmienionej formie.

Od kilku lat najciekawsze zakamarki opery są jednak niedostępne – jej brzuch, czyli podziemia. Dwukrotnie poszerzane, wbijają się trzy piętra w głąb ziemi. A w nich połączone tunelami warsztaty: scenografii, światła, audio, video, fotografii, efektów specjalnych, maszynerii scenicznej, tapicerki. Jest też szewc, krawiec, fryzjer, makijażysta, stołówka, biura administracyjne i sala do prób. Kultura w Buenos Aires zstąpiła nawet do piekieł.

x Close

Like Us On Facebook