LookInto Americas

Peruwiański must-see numer dwa: Jezioro Titicaca

Zobaczyć Machu Picchu, pływające wyspy i… wyjechać z Peru ze spokojnym sumieniem. My też musieliśmy to zrobić.

Zobaczyć Machu Picchu, pływające wyspy i… wyjechać z Peru ze spokojnym sumieniem. My też musieliśmy to zrobić.

Sama nazwa podniecała nasze wyobraźnie, jeszcze zanim byliśmy w stanie zlokalizować na mapie to najwyższe żeglowne na świecie jezioro. Titicaca. No i te wyspy! Przyjechaliśmy cali w strachu – znowu, jak na Machu Picchu, turystów będzie tłum, na każdym rogu naganiacze na toury, blade twarze i przewodnicy. Czy znajdziemy ludzi, którzy naprawdę żyję na dryfujących wyspach Uros?

P1070014

Przechytrzyliśmy agencje i własnym sumptem wpakowaliśmy się na łódkę (15 soli od osoby). Temperatura wody – 9 stopni, wysokość n.p.m. – 3812, słońce – wspaniałe. Na wyspie naszą zdezelowaną łódkę cumuje pani w pięknym stroju – nieprzebrana, po Puno, dużym mieście na brzegu, też chodzą w obszernych kiecach (wstydziliśmy zajrzeć pod nie i policzyć halki, choć kusiło) i warkoczach zakończonych wełnianymi frędzlami. Nogi miękko zapadają się w trzcinę. Kiedy lokalny przewodnik podskakuje, wyspa cała się rusza. Siadamy na trzcinowych belach, które są jak miękkie pufy. A on opowiada nam:

– że Titicaca to w keczua puma polująca na królika (odwraca tablicę z mapa jeziora i nam te zwierzaki ukryte w konturach wody pokazuje);

– że wyspę buduje się rok (baza to kile, korzenie trzciny pomieszane z ziemią, które unoszą się na powierzchni jak naturalny korek), a wytrzymuje lat 40 (potem kile gnije);

– że na powierzchni jest trzcina, którą co rusz trzeba dokładać, by nie wdała się wilgoć;

– że cumuje ją 20 kotwic – kamieni na sznurkach;

– że wysp jest  82, a rodzin ok. 270

– i że teraz popłyniemy na wyspę-stolicę na pstrąga (15 soli od pary)

P1070027

Ma podręczny model, na którym symultanicznie z wdziękiem wszystko pokazuje. Po prezentacji panie zapraszają do swoich domków, kuszą rękodziełem, a zanim odpłyniemy trzcinową łódką w kształcie dwóch węży (pcha ją z tyłu motorówka z Indianką za sterem) – zaśpiewają w aymara (swój język Urowie już dawno zatracili), keczua, a nawet po angielsku (przynajmniej tak im się wydaje). Nie dziwi nas nawet „Hasta la vista, babies”, które rzucają na pożegnanie. Zawsze wygląda to tak samo.

P1070041

Nie możemy się dowiedzieć, dlaczego Urowie zamieszkali na wyspach kilkaset lat temu. Może dla obrony przed Inkami? Albo by łatwiej się łowiło? Pierwsza dryfująca szkoła powstała w latach 60. Raquela właśnie z niej wróciła, dlatego może towarzyszyć nam w przejażdżce. Angel wcale nie chce do niej iść, dla tego ściemnia nam, że ma dwa lata, a nie cztery. Ciągle chce się bawić.

P1070066

Na wyspach podobno hodują świnki i kury, my widzieliśmy staw rybny i dwa koty. Do kibelka płyną podobno na sąsiednią małą wyspę. Nieczystości zasypują wapnem, by pozbyć się zapachu.

P1070091

Naprawdę tutaj żyją. Choć robią to tylko dla i dzięki turystom. Wiemy, że przed oczami mamy show. Z drugiej strony, w ten sposób skansen żyje i możemy zobaczyć skrawek niewyobrażalnego – jak kiedyś ludzie żyli na pływających wioskach. Hit czy kit? Każdy ocenia sam. Nam się podobało bardziej od M.P. Ceny przystępne, a pieniądze idą prosto do kieszeni Indian. Dzięki temu nie muszą zabijać się w nielegalnych kopalniach złota, o których pisaliśmy tutaj.

P1070069

P1070088

x Close

Like Us On Facebook