LookInto Americas

Peladao. Piłka, piękne kobiety i mundial po amazońsku

W Amazonii mają swoje własne piłkarskie mistrzostwa. Oryginalne. I dla wszystkich. Gdzie nawet piwosz może być gwiazdą, a każdy zespół ma piękną królową.

W Amazonii mają swoje własne piłkarskie mistrzostwa. Oryginalne. I dla wszystkich. Gdzie nawet piwosz może być gwiazdą, a każdy zespół ma piękną królową.

Indianie nie dzierżą Białego słonia. Wkroczył nagle do Manaus z całym tym cyrkiem zwanym „World Cup”. Gwiazdy piłki i turyści zostawią trochę dolarów, a słoń zostanie pośrodku dżungli. – I po co nam ten mundial? – pytają nie bez racji mieszkańcy stolicy Amazonii.

W dwumilionowym Manaus, gdzie ziemia parzy, a powietrze się poci, piłkarskie mistrzostwa mają co roku. Największe na świecie. Nie obce, pod banderą FIFA, drogie i niedostępne dla przeciętnego kibica. Prawdziwe święto piłki, które ludziom z Amazonii daje więcej niż mundial.

Peladao, amatorskie mistrzostwa stanu Amazonia organizowane są od połowy lat 70. ubiegłego wieku. Nie dla kasy i medali, ale dla zabawy. Najpierw jeden z dziennikarzy chciał zagrać ze znajomymi przy kiełbaskach, pijąc caipirinhę. Minęło kilka lat, a w turnieju występowało już kilkadziesiąt drużyn z Manaus.

Dziś Peladao uznawany jest za największy „podwórkowy” turniej świata, choć mecze rozgrywane są na pełnowymiarowych, spalonych amazońskim słońcem boiskach. Przyjeżdżają zespoły z całego stanu. Wiele z nich ma sponsorów (np. lokalną knajpkę z sokami owocowymi), własne koszulki. Jedna z drużyn nie mogła znaleźć mecenasa, więc zabiła świnię i sprzedawała po kawałku, by uzbierać na turniej.

W Manaus spotkaliśmy się z koordynatorem rozgrywek. Opowiedział kilka zabawnych historii. – Sędzia Paulinho zapomniał kiedyś kartek. Tuż przed pierwszym gwizdkiem pobiegł do sklepu, nadział na patyk krwistoczerwonego pomidora i intensywnie żółte abiurana. To mu posłużyło za kartoniki – zanosi się śmiechem Arnaldo Santos.

Futbol – ten w wydaniu amazońsko-amatorskim – to przede wszystkim zabawa. Nie istniałby bez skąpo odzianych kobiet (spolszczona nazwa Peladao stanowi miks słów piłka i golas). Każda królowa jest „agentką” zespołu: motywuje graczy, stanowi wizytówkę, sama też sporo może ugrać w równolegle rozgrywanym konkursie piękności. – Zazwyczaj to najpiękniejsza dziewczyna z sąsiedztwa. Podczas Peladao staje się potężna jak Elżbieta II. Może dać drugie życie! – wykrzykuje Santos.

W Amazonii każdy może być gwiazdą piłki. Indianin Dzięcioł, grubiutki piwosz, czy właśnie królowa. I to jest najpiękniejsze wydanie futbolu. Prawdziwe i nieposkromione jak dżungla.

Więcej o turnieju, który uchodzi za fenomen społeczny na skalę światową przeczytacie w naszym reportażu dla „Gazety Wyborczej”. Wystarczy kliknąć tutaj.

 

x Close

Like Us On Facebook