BiteInto Americas

My, dzieci cmentarza

Kiedy w Polsce zapalamy bliskim znicze, Antony ma na tu w Cochamabie największy ruch. Modli się do utraty tchu.

Kiedy w Polsce zapalamy bliskim znicze, Antony ma na tu w Cochamabie największy ruch. Modli się do utraty tchu.

Przed Zaduszkami na cmentarzu prace wre. Mycie grobów, odmalowywanie krzyży, układanie kwiatów. W Boliwii, podobnie jak w całej Ameryce Południowej, 2 listopada obchodzi się z wielką pompą. Jest jedzenie i chicha dla żywych, muzyka i modlitwa dla zmarłych.

P1070498

Do kobiety, która układa czerwone mieczyki przy grobie zmarłego, podchodzi chłopiec w zielonej koszulce i plecaku.

– Mogę się dla pani pomodlić? – zagaduje.

To Antony. Od piątego roku życia pracuje na cmentarzu. Za „almitę”, modlitwę za duszę zmarłego, bierze dwa bolivianos. W dobry dzień zarobi nawet 40. Razem z dwa lata starszym bratem Diego i kolegą z klasy Juanem na cmentarz przychodzą codziennie po szkole, czyli po 12. Krążą po nim do piątej. Widać, że czują się tu znakomicie, przysiadają na murkach, żartują. Mają nawet swoje ulubione groby, przy których chętnie nam pozują.

P1070509

– Dlaczego ludzie zlecają ci, byś modlił się za ich krewnych? – pytamy.

– Bo sami nie umieją się dobrze modlić. Albo nie wcale. Nie wszyscy się jednak decydują. Niektórzy wolą sami.

– Na co wydajesz zarobione pieniądze?

– Na różne drobiazgi do domu.

– Dla siebie?

– Nie, dla całej rodziny.

P1070506

W lipcu w Boliwii weszło w życie nowe prawo dotyczące zatrudnienia dzieci. Na własną rękę może teraz pracować każdy dziesięcio-, a na umowę – dwunastolatek (pod warunkiem, że chodzi do szkoły). Międzynarodowa Organizacja Pracy ustanowiła próg na 14 latach w krajach rozwijających się, dlatego nowe prawo wywołało protesty ze strony nie tylko MOP-u, ale także UNICEF-u i wielu organizacji pozarządowych. Rządzący argumentowali, że utrzymanie wyższego progu byłoby hipokryzją. W Boliwii pracuje 850 tys. dzieci między 7. a 15. rokiem. Sam prezydent, Evo Morales, jako dziecko wypasał lamy, robił lody i cegły, by dołożyć się do domowego budżetu. Problemy finansowe są powszechne – 42% populacji żyje w biedzie, co czyni Boliwię jednym z najbiedniejszych krajów kontynentu. W Cochamabie, gdzie pracuje Antony, 79,3 % dzieci lubi pracować, 20,7 % nie, a 5,3 % szuka nowej pracy. Najczęściej dzieci sprzedają drobizagi na ulicy czy pomagają rodzicom na targu. W Santa Cruz nastoletni chłopak pilnuje hostelu, a rano go sprząta. Inny w Sucre pierze ręczniki, czasem nie zdąży roznieść ich do pokoi przed szkołą, więc trzeba odebrać je w recepcji. W La Paz pracuje cała armia zamaskowanych jak bojówkarze ETA pucybytów. W Cochabambie dzieciaki myją groby na cmenarzu i modlą się na wyścigi.

P1070514

Za zmianą prawa opowiadała się jedna z dwóch działających w Boliwii organizacji dziecięcych – Unatsbo, Unia Chłopców, Dziewczynek i Nastolatków Pracujących w Boliwii. W grudniu pomaszerowała na pałac prezydencki w La Paz, by wymusić zalegalizowanie pracowników poniżej 14 roku życia.

Rodrigo, 14-letni członek Unatsco: – Praca dzieci i młodzieży nie jest zła. Pomaga społeczeństwu, rodzinie, pomaga nam się rozwijać.

Po uchwaleniu prawa na stronie organizacji na Facebooku pojawił się taki wpis:

„Państwo powinno nas chronić w pracy od wykorzystywania, złego traktowania i dyskryminacji z powodu wieku. Powinno walczyć z biedą. A co oznacza walka z zatrudnieniem dzieci? Chodzi o to, by pozbawić nas pracy, którą powinniśmy wykonywać, bo w naszych domach nie starcza do pierwszego? Każdy powinien mieć swoje zdanie, ale na bazie rzetelnej informacji, a nie tylko żalu.”

P1070489

Kłopot polega na tym, że choć teoretycznie dzieci nie mogą pracować w kopalniach, przyręcznym wyrobie cegieł czy w szpitalu (środowiskach niebezpiecznych), wiadomo, że nikt nie będzie tego kontrolował. Huamn Rights Watch obliczył, że w kraju pracuje 78 inspektorów pracy. Fernando Siles, który w swojej fabryce cegieł w La Paz od lat zatrudnia dzieci nawet 8-letnie, mówi, że żaden inspektor mu jeszcze nie przeszkodził.

x Close

Like Us On Facebook